Święta, święta i po promocji można by było rzecz. Środa 21 grudnia godziny wieczorne, wracam z
Marysią ze świątecznych zakupów. Po rozpakowaniu naszych tobołków, postanawiam
sprawdzić do w sieci huczy. Pamiętając, że w tamtym roku w okresie przed
świątecznym udało się upolować Lanzarote za 160zł RT. Włączam komputer wchodzę
na moje ulubione forum i oczom nie wierzę. Malaga za 55 zł osoba w styczniu,
szybki rzut okiem na mapę pogody na http://www.wunderground.com
około 20 stopni w styczni. Jestem na tak, sprawdzam jeszcze czy bilety w takiej
cenie znajdują się w systemie. Wszystko
się zgadza, ale jest jedno małe, ale. Na odcinek AGP-NYO są tylko 2 bilety w
promocyjnej cenie. Szybki przeanalizowanie kosztów (moje ur+święta+coś od siebie)
ok damy radę. Przelewam pieniądze na z
konta BZWBK na kartę MC prepaid sprawdzam czy kasa już jest zaksięgowana na
karcie. I oczom nie wieżę WTF, konto z tego samego Banku, co karta i kasy nie ma:
/ Ponownie odpalam forum, szukam kogoś, kto mi może kupić bilety na trasie
NYO-AGP-NYO. Piszę do paru osób, na zegarku lekko przed 22. W końcu udaje mi się znaleźć dostępną osobę,
sprawdzenie czy tych dwóch ostatnich biletów nikt nie sprzątnął mi z przed
nosa, są. Po następnych 5 minutach bilety zakupione, odetchnąłem z ulgą. Teraz
czas na bilety KTW-NYO i lot wizzem, już wiem, do kogo się zgłoszę
(pozdrowienia dla użytkownika Pawel_T) . Paweł oczywiście bez zbędnych
problemów bilety kupuje. Dyskutujemy z
Pawłem jakiś czas online, w między czasie sprawdzam dostępność biletów na
powrót do kraju NYO-KRK ( spora pula biletów). Postanawiam, że te bilety kupię
sobie już sam jutro. Ponownie wchodzę na konto, przesyłam brakująca sumę.
Siedzę przed komputerem piszę z Pawłem, cieszę się jak głupi do sera. Marysia
nie wytrzymuje i w końcu pyta, z czego się cieszę, to oznajmiam jej, że lecimy
na południe Hiszpanii. Pierwsza reakcja foch i że ona nigdzie nie leci L Musiałem z nią chwilę porozmawiać i namawiać,
że będzie fajnie, w połowie udało mi się osiągnąć cel. Końcówka dnia dała mi lekkiego kopa adrenaliny;)
Świąteczna gorączka daje wsie znaki. Czas iść spać. Następnego dnia sprawdzam
tylko czy pieniądze znajdują się na karcie i dokonuję rezerwacji ostatniego
odcinka naszej podróży. Bilety na trasie Sztokholm Skavsta – Kraków były
najdroższą częścią lotu, 36 zł za osobę. Bilety mamy teraz przydałby się jakiś nocleg i
„może” auto? Przeglądając moje centrum promocji, natrafiam na kolejną dobrą
informację. Rezerwacja noclegów z 50funtową zniżką na stronie www.Hotels4u.Com.
Warunkiem skorzystania z promocji jest, że jedna osoba może dokonać jednej
rezerwacji. W mojej głowie już tlił się szatański plan. Dokładny rekonesans na
stronie i parę wniosków wyciągniętych. Ja dokonam rezerwacji na pierwsze dwa
dni na siebie, na kolejne dwa dni dokonam rezerwację na Marysię. Cztery dni,
dwie osoby, opcja fullboard i zamiast 160funtów, do zapłaty 2x30funtów. Promocja
ma ruszyć 25.12 Od 1 w nocy. Ok, poczekam sobie do 1 zrobię rezerwację i pójdę
spać. Następnie przyszła pora na auto,
po raz kolejny korzystam z pośrednika www.Doyouspain.Com. Kosz rezerwacji auta
na 4 dni to 16e (auto smart lub podobne) tutaj nabiłem sobie plus u Marysi, bo
ona chciała pojeździć smartem. Po paru godzinach otrzymuje voucher, że wypożyczalnię,
którą przydzielił mi doyouspain jest RecordGo (to już wiedziałem, jakich opłat
się mogę spodziewać). Z tego, co pamiętam to ta firma nie ma w swojej ofercie
smarta. Piszę emaila do nich z zapytaniem o smarta, odpowiedź oczywiście
negatywna. Myślę to może jakiś nowy ford Ka lub coś podobnego, eh zobaczymy na
miejscu. Następne dni to święta i mój dostęp do kompa jest znikomy, dopiero mam
atakować na promocję h4u. 25.12 Po północy odpalam maszynę, sprawdzam czy aby
nie podnieśli cen noclegów, wszystko ok tak jak było kilka dni temu. Strona nie
zamula, śmiga elegancko, jakiś mały ruch o tej porze. Myślę sobie, skoro taka
promocja to machnę jeszcze noclegi, na następne wyjazdy na Londyn (na Adama i
na Martę) oraz Islandię (na moją Siostrę i na Asię). Sprawdzam system i po
odjęciu 50funciaków ceny wyglądają następująco. Londyn pokój 2os/5,2funta.
Islandia pokój 2os/9,5funta. Hotele dodane do zakładek, piwko otwarte, karty
przygotowane, czekam. Promocja staruje punktualnie, strona nie muli, więc od
razu biorę się do roboty. Priorytetem jest Malaga, wchodzą w odpowiednią
stronę, cena pomniejszona o 50funtów. Wprowadzam odpowiednie dane, zonk
płatność nie przechodzi WTF? Odczekuję chwilę sprawdzam emaila czy nie ma
jakiegoś powiadomienia, próbuję jeszcze raz i znowu to samo. Nosz ku**a,
sprawdzam na forum czy ludzie mają podobny problem. Ktoś radzi wyczyścić dane
przeglądarki, robię tak dalej to samo. Zmieniam przeglądarkę na IE, wypełniam
pola po kolei. JEST, zapłacone, na emailu voucher. Tą samą historię powtarzam 6
razy. Przy rezerwacji hoteli na Islandii i w Londynie używam karty Marysi.
Różne dane osobowe, 2 różne karty, 1 email, około 2h przed kompem i wszystkie
noclegi porezerwowane. Czas się spać, myślę sobie, to są dopiero święta J
Czas do sylwestra mija mi na poszukiwaniu jak największej ilości informacji,
co można zobaczyć, na domiar złego na forum pojawiają się postu, że h4u zaczyna
anulować rezerwację.
Myślę sobie, mi nie mają, dlaczego, każda rezerwacja jest na inną
osobę, a przy meldunku w hotelu przynajmniej jedna osoba musi okazać dowód.
Na początku roku mam przygotowany już cały plan zwiedzania.
Dzień pierwszy.
Przylot do Malagi.
Odbiór auta, meldunek w hotelu i poszwędać się po okolicy.
Dzień drugi.
Przejazd na Gibraltar
Wskoczyć na chwilę do Tarify, żeby zobaczyć miejsce gdzie ocean
atlantycki łączy się z morzem śródziemnym.
Przejazd i zwiedzanie Kadyksu, powrót do hotelu.
Dzień trzeci.
Przejazd do Rondy (polecanej grono osób), w powrocie zahaczyć o
Malagę
Dzień czwarty
Cały dzień Maladze.
Wszystko ok, ale zapomniałem o najważniejszym. Jak się dostaniemy
na lotnisko? Pierwsza myśl ktoś nas zawiezie, ale później doszedłem do wniosku,
że pojedziemy autobusem KZKGOP linia lotnisko. Bilet dla 2 osób kupione online,
ze zniżką (dzięki karcie flysilesia) kosztowały nas 40 zł.
Za tyle samo musiałbym komuś wlać do baku, plus to, że ktoś musiał
rano wstawać i jechać specjalnie z nami, a tak wstaniemy rano i spokojnie udamy
się na lotnisko.
Po około 14 dniach klątwa anulacji dopadła i mnie. Anulowali mi 5
rezerwacji, cały Londyn, całą Islandię i 2 dni w Maladze: / Zostawili mi tylko
moją na pierwsze 2 dni pobytu. Mój angielski jest fest łamany;) i przy pomocy
translatora starałem się coś ugrać, wymiana 3 emalii z h4u nic nie dała.
Zamiast 4 emaila, kasa wróciła na konto. Trudno, trzeba szukać czegoś innego.
Po następnych kilku dniach szukania, noclegu na kolejne-ostatnie 2 dni pobytu,
w przystępnej cenie. Marysia znajduję na www.booking.com
hotel z 50% zniżką nie daleko portu w Maladze. Na szybko sprawdzam cenę
noclegów w okolicy i jest ona kosmiczna. Postanawiamy zdecydować się na promocję
booking.Com
Suma summarum, zapłaciliśmy tyle samo za noclegi, ale straciliśmy wyżywienie
na 2 ostatnie dni.
Czasu do wyjazdu jeszcze trochę zostało, a ja cały czas żyję
wyjazdem. Ostatni dzień w pracy przypada na 23.01, Niestety zmiana
popołudniowa. Postanawiamy z Marysią, że
auta zostawimy u mnie w pracy na czas wyjazdu, a z pracy odbierze nas kumpel,
który przy okazji chce pożyczyć gangol na 100dniówkę i mova. 22 Koniec szychty, czas do dom. Jako że
trochę zgłodnieliśmy, postanawiamy zahaczyć jeszcze o Mc’D – drive. Kupujemy jedzenie
na wynos i jedziemy do domu. Podczas powrotu, auto kumpla, staje na
autostradzie. Brak paliwa – hahahhahahahah. No to ładnie, wychodzimy z auta i
pchamy drania na awaryjnych do zjazdu. Dobrze, że to tylko 200m, ale hardcor
nie ziemski. Mijamy jeszcze skrzyżowanie na pych i już stacja, tankowanie i do
domu. W domu szamamy mc’d przysmaki, żegnam się z ziomkami i zaczynam się pakować;)
Ja kończę na zegarku grubo po 23.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz