Zdobienie kolumny.
Pod kolumną znajduje się informacja turystyczna w której można zakupić bilety do większości atrakcji turystycznych jak i na mecze Fc Barcelony. My zakupujemy bilety do oceanarium (cena 17,50 e) oraz na wieżę Kolumba 4e. Na górę wjeżdża się windą. Widok z góry zapiera dech w piersiach. Zdjęcia robione z góry.
Widok na przystań z żaglówkami.
Passeig de Colom
La Rambla
Dwa liniowce zakotwiczone w porcie, a z prawej terminal portu
Budynek zwany WTCKolumna Kolumba z dołu
Ja,Marysia i król lew.
Przechodzimy przez centrum, i po 300 metrach jesteśmy pod oceanarium. Kolejka do kasy ogromna, ustawiamy się. Po 5 minutach stania, jedna osoba idzie się spytać pani przy bramach czy na biletach (kartka a4) wejdziemy. Okazało się że tak. (Żeby zaoszczędić sobie stania w kolejce opłaca się zakupić bilet w centrum informacyjnym). Samo oceanarium to zbiór masy akwarium z różnymi gatunkami ryb. Największe wrażenie jednak robi główny zbiornik który się podziwia z półokrągłych korytarzy, które robią największe wrażenie. Reszta to tylko zbiór ryb w oddzielnych akwariach.
ww korytarz.
Oceanarium zaliczone, teraz czas ruszyć śladami Gaudiego. Opuszczamy teren oceanarium i kierujemy się w stronę dziwnie wyglądającej rzeźbie?
W tle wzgórze olimpijskie i kolumna Kolumba.
Przemierzając kolejne ulice Barcelony. Zaliczamy pobliskie sklepy z pamiątkami, a żeby nabrać siły zahaczamy o kawiarnię znanej marki. Architektura Barcelony jest zróżnicowana. Kilka z ciekawszych zdjęć z naszego spaceru.
W pewnym momencie korzystamy z drogowskazów wskazujących atrakcję turystyczne i kierujemy się w stroną jakiegoś budynku. W okolicach masa turystów i każdy pstryka fotkę, jak się okazało (przy pisaniu bloga) jest to:
Palau de la Musica Catalana. info
Fotki,fotkami ale mamy plan. Ruszamy dalej. Jako że zgłodniałem, a z przydrożnego straganu docierały do mnie takie zapachy że hmmmmmmm. Postanowiłem zaryzykować i zakupiłem coś co wyglądało jak ziemniak. Myślę sobie ziemniak z grilla, prawie jak z ogniska kupie dwa. Po skosztowaniu, nie smakowało to jak ziemniak, tylko jak marchewka z grilla ble. A po przeanalizowaniu smaku z wszystkim towarzyszami, jakoś trudno było uzgodnić jak to smakuje. Widzę kosz i od razu pozbyłem się owego jedzenia. Uszczuplony o 3e i głodny, kontynuowałem spacer. Po 20 minutach od opery, dochodzimy do jakiejś większej ulicy z masą sklepów po drodze. Zastanowienie hmmm, jesteśmy na dobrej drodze. Po kolejnych 500 metrach dostrzegamy po przeciwnej stronie.
Casa Batlló info
Nie całe 200 metrów wyżej znajduje się:
La Pedrera info
Do oby dwóch budynków można wejść. Kolejki jakie się tam ustawiają są całkiem spore. Najwięcej Azjatów z aparatami ;). Odpuszczamy z dwóch względów cena 11e za osobę oraz że czas nas goni, a mamy jeszcze na planie Sagrada Familia i Park Guell. Także pamiątkowe foto i w drogę.
Mijamy dziesięć przecznic i nic, kolejne pięć dalej nic. Po kolejnych pięciu. Przemieszczamy się ulicę w dół, wychodzimy za róg i widać, ogromne wieże,dźwigi i rusztowania. Jesteśmy na miejscu, szukamy jakiejś ławki aby sobie dłużej odpocząć. Dokonujemy zakupu napoju w pobliskim sklepie, ci bardziej głodni decydują się na zapiekanki po 5e. Aby uchwycić na zdjęciach wszystkie wspaniałe elementy tej katedry, potrzeb by z 50 zdjęć jak nie więcej. Wejście do środka oczywiście płatne, a kolejka z 3 lub 4 razy taka jak do ww. zabytków/atrakcji. Poniżej kilka zdjęć Sagrada Familia info
Wspólna fotka.
Zdjęcia z takiej pozycji wykonywał Adam.
Po zrobieniu fotek udajemy się na obiad do restauracji lactuca (jesz ile chcesz za10e). Restauracja znajduje się koło Mc'Donald w okolicach Sagrada Familia. Po zaspokojeniu głoda, udajemy się po zakup pamiątek, które w tym miejscu są najtańsze z wszystkich miejsc w których byliśmy. Także polecam zakup pamiątek w tym miejscu. Po zakupach w drogę, wsiadamy do metra na stacji Sagrada Familia i z jedną przesiadką kierujemy się na stację Alfons X. Teraz czeka nas wejście pod stromą górę. Po około 2km wchodzenia pod górę. Znajdujemy się u bram Parc Guell info. Dwa domki przy wejściu, wyglądają jak domki z piernika. Park jest przepiękny i każdy kto był to powie. Wszystko super ze sobą współgra. Przemierzając uliczkami parku, można dojść na górę z której rozciąga się panorama na całą Barcelonę. Po niżej zamieszkam fotki z parku.
Główne schody parku
Pośrodku schodów znajduję się okazała jaszczurka.
Poziom wyżej znajduje się zadaszona przestrzeń. Sufity zdobią okazałe mozaiki.
Na zadaszonej powierzchni znajdują się ławki, oczywiście zdobione mozaiką z dwóch stron.
Z tego miejsca także roztacza się panorama na miasto. Na pierwszym planie budynki przy wejściu do parku.
Idąc wyżej, podobnymi ścieżkami jak na zdjęciu.
Dociera się na jedno ze wzgórz parku. Z którego roztacza się panorama na okolicę. Za nami wznosi się wzgórze Tibidabo z parkiem rozrywki oraz tarasem widokowym
Dzisiejszego dnia pogoda nas nie rozpieszcza i zaczyna lekko kropić. Czas się zbierać do hostelu, na dzień dzisiejszy wystarczy atrakcji. Po drodze robimy pamiątkowe foto z ww. pozycji fotografowania.
Oraz zaliczamy pobliskie schody.
Do stacji metra tym razem mamy z górki. Im bliżej metra, tym intensywniej zaczyna kropić. Po nie całych 30 minutach jesteśmy na miejscu. Wychodzimy na powierzchnię, a tutaj deszcz pada. Przemieszczamy się pod balkonami w stronę sklepu. Szybkie zakupy i wracamy do hostelu. Ogarniamy się i spotykamy się na dole. Kolacja, kawa, jakieś drinki. Postanawiamy że wychodzimy jeszcze na miasto. Na noce wojaże tylko Basia się nie zgadza i wraca do pokoju. Reszt kieruje się w stronę centrum. Wysiadamy na stacji Espanya. Za nami powinny być fontanny, ale w ten weekend jest jakieś kongres i fontanny nie czynne sic! Kierujemy się w stronę La Rambli, lecz po około 2km mamy dosyć. Robimy pamiątkowe zdjęcie i wracamy do hostelu.
W hostelu ponownie się rozdzielamy. Adam,Marta,Robert wracają do pokoju. Na dół idę ja,Marysia i Tomek. Drinkujemy sobie. Po pewnym czasie dołącza do nas Piotr. Trochę rozmawiamy i namawiamy go aby poszedł jutro z nami na mecz Fc Barcelony. Trochę mu zajmuje, lecz z każdym łykiem zdaje się ulegać naszym namową. W między czasie poznajemy miłego Chińczyka i Amerykanina. Integrujemy się z nowo poznanymi znajomymi. Po około godzinie dobrego integrowania, dołącza do nas recepcjonista Włoch i tak spędzamy razem czas. Na wymianie poglądów, nauki niektórych polskich słów ;) Do pokoju wracamy zmęczeni przed 5 rano. Chwila relaksu w łóżku, a rano na zwiedzanie.
Bardzo fajny blog :) i dużo praktycznych informacji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBandziorno Fly4free ;)
dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńza niedługo dojdzie parę nowych informacji :)
gdzie ty widzisz "dwa liniowce"?
OdpowiedzUsuńTeraz widzę jeden,a drugi to prom.
OdpowiedzUsuń